środa, 7 stycznia 2015

Nie dla mnie, czyli buble kosmetyczne # 2

Cześć Wam :)

Ostatnio robiąc porządki, przypomniałam sobie o kilku bublach, które niepotrzebnie się kurzyły. Chciałabym się już ich pozbyć, ale wcześniej stwierdziłam, że ostrzegę Was przed kosmetykami, które niekoniecznie są dobre. Zapraszam :)

1) Odżywka do włosów w spray "Świeżość bawełny", Schauma


Potrzebowałam czegoś, co pomogłoby mi rozczesać włosy, które po umyciu są w formie jednego, wielkiego kołtuna. Wybór padł na tą odżywkę, bo: po pierwsze przeznaczona była do włosów przetłuszczających się, a po drugie skusił mnie przepiękny zapach, który jest jedynym plusem tej odżywki. 
Używając tego produktu miałam wrażenie, że spryskuję je tylko pachnącą wodą. Odżywka nie robiła nic z moimi włosami: ani nie pomagała ich rozczesać, ani nie odżywiała. Jedynie do czego się przyczyniła to przetłuszczanie. Okropnie przeciążała mi włosy. Po krótkim czasie od jej zastosowania wyglądałam jakbym wytarzała głowę w oleju... Jedynym jej plusem to tak jak wspomniałam wcześniej - zapach: świeżego i czystego prania. Zużyję ją chyba jako odświeżacz powietrza, bo do włosów się nie nadaje...

2) Cień w kremie "The One" w odcieniu Beige Pearl, Oriflame


Ciągle szukam cienia w kremie w odcieniu szampana, który sprawdziłby się na moich tłustych powiekach. Ten jako kolejny oblał egzamin. Zbierał się w załamaniu praktycznie od razu po aplikacji. Dodatkowo jest słabo napigmentowany i dawał efekt tylko lekkiej mgiełki, a nie o taki mi chodziło. Oprócz tego jest strasznie suchy i tępy w konsystencji. Ciężko się z nim pracuje. W ogóle nie przypadł mi do gustu.

3) Ideal Flawless CC Colour Corrector Cream, Avon


Nie mam pojęcia co firma Avon miała na myśli tworząc ten produkt. Kolor ma owszem całkiem przyzwoity, ale po roztarciu go na twarzy całkowicie się traci. Nic nie zakrywa, nic nie ukrywa, nic nie robi. Nie nawilża mi skóry, a miał to robić. Nie wyrównywał kolorytu, a miał to robić. Po co komuś produkt, który nic ze sobą nie wnosi? Na szczęście kupiłam tylko próbkę...

4) Baza pod cienie "Eye Do I", Miyo


Przed zakupem bazy Urban Decay, kupiłam w osiedlowej drogerii właśnie bazę z Miyo. Potrzebowałam czegoś na już, bo poprzednią bazę z Kobo musiałam wyrzucić, a moje powieki potrzebują czegoś co przytrzyma cienie na miejscu. Kiedyś czytałam kilka pozytywnych opinii na temat tego produktu i pokładałam w nim wiele nadziei. Niestety nie zostały one spełnione. Baza nie przedłużała jakoś spektakularnie mojego makijażu oka. Produkt jest dość tępy w swojej konsystencji i niestety utrudnia to jego aplikację. Baza bowiem nie nakłada się równomiernie, przez co również cienie nie wyglądają ładnie. Tak samo zachowywała się moja baza z Kobo, która podeschła przez zakrętkę, która nie dała się domknąć. Zastanawiam się czy trafiłam na felerny produkt czy ktoś już wcześniej z drogerii mój egzemplarz otworzył i baza zdążyła stracić swoje właściwości. W każdym bądź razie zraziłam się do tego produktu.

A Wy "odkryłyście" ostatnio jakieś buble?




poniedziałek, 5 stycznia 2015

Tanie, dobre i idealne na zimę, czyli kremy ochronne z Alantan Dermoline

Cześć Wam :)

W okresie jesienno-zimowym szukam kremów, które będą mocno nawilżały, a czasem wręcz natłuszczały moją skórę twarzy. Mimo, że mam skórę przetłuszczającą się, to w ten zimy czas ma dużą skłonność do przesuszania się. No niestety taki jej urok. Rok temu w Internecie dość głośno było o serii Alantan Dermoline. Wypróbowałam wszystkie z czterech dostępnych produktów. Okazały się, że są bardzo dobre, dlatego teraz powróciłam do dwóch mazideł, które świetnie nadają się na zimowe dni. Dokładnie chodzi mi o Krem ochronny z witaminą A oraz Krem ochronny półtłusty z witaminami A+E.


Oba kremy mają po 50 g w opakowaniu. Można je kupić w aptekach za ok. 6-10 zł. Według mnie są bezzapachowe. Mają prawie identyczną konsystencję (osobiście wydaje mi się, że wersja różowa jest ciut konkretniejsza).


Krem ochronny półtłusty z witaminami A+E (różowy)

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Octylododekanol, Cetyl Palmitate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Glicerin, Panthenol, Propylene Glycol, Paraffinum Liquidum,Caprylic/Capric Triglyceride, Polysorbate 60, Cyclopentosiloxane, PEG-8, Dimethicone, Allantoin, Dimethicone Crosspolymer, Tocopheryl Acetate, Ethylparaben, Methylparaben, Propylparaben, Retinyl Palmitate, Citric Acid.

Informacja od producenta: to kosmetyk do codziennej pielęgancji skóry niemowląt, dzieci i dorosłych. Chroni przed wiatrem i chłodem. Kosmetyk polecany do pielęgancji całego ciała, szczególnie do skóry: twarzy, dłoni, łokci i stóp. Idealnie natłuszcza i nawilża.

Krem ochronny z witaminą A (fioletowy)

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol and Polysorbate 60, Panthenol and Propylene Glycol, Cetearyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, Glycerin, Isopropyl Mysristate, Petrolatum, Allantoin, PEG-8, Dimethicone, Ethylparaben, Retinyl Palmitate, Methylparaben, Propylparaben.

Informacja od producenta: to kosmetyk do codziennej pielęgnacji skóry niemowląt, dzieci i dorosłych. Łagodzi skutki działania niekorzystnych czynników zewnętrznych (wiatr, nadmiernie suche powietrze, detergenty) sprzyjających przesuszaniu skóry. Kosmetyk polecany do pielęgnacji całego ciała, szczególnie do skóry: twarzy, dłoni i łokci. Suchej, wrażliwej i skłonnej do zaczerwienień skórze przynosi ulgę i ukojenie.


Opisuję Wam te kremy razem, bo szczerze nie widzę w nich różnicy jeżeli chodzi o skutki jakie dają mojej skórze. Stosuję je zarówno na dzień i na noc i w obu przypadkach sprawdzają się świetnie. W ciągu dnia rzeczywiście chronią skórę przed mrozem czy wiatrem. Nie czuję nieprzyjemnego ściągnięcia w ciągu dnia, co czasem zdarzało mi się w okresie zimowym przy stosowaniu innych kremów. Nadają się pod makijaż i szybko się wchłaniają. Nic mi się nie roluje na twarzy. Na noc nakładam grubszą warstwę i rano moja skóra jest przyjemnie nawilżona i miękka. Czasem wzbogacam krem mieszając go z olejkiem, który aktualnie stosuję i również ta metoda świetnie się sprawdza. Nie zauważyłam żeby kremy mnie zapychały.
 
Oba kremy stosuję tylko na twarz, ale jestem pewna, że sprawdzą się również na innych miejscach, które są podatne na wszelkie przesuszenia, np: ręce czy łokcie.
Z czystym sumieniem mogę polecić Wam te kremy, bo nie tylko są bardzo dobre, ale również bardzo tanie.

A Wy jakie kremy polecacie na zimowe dni?




sobota, 3 stycznia 2015

Podsumowania nadszedł czas... czyli złota 10 roku 2014

Cześć Wam :)

Przyszła pora na podsumowanie roku 2014. Stwierdziłam, że przedstawię Wam moją złotą 10 ulubieńców. Będzie ona obejmować zarówno te kosmetyczne, jak i niekosmetyczne. Rzeczy, które odkryłam w tym roku i te które mnie zachwyciły. Przedstawiam Wam moją listę podsumowującą mieniony rok. Kolejność zupełnie przypadkowa :)

1) Paczkomaty
Źródło: paczkomaty.pl
Pomyślicie, że jestem wariatką, która zachwyca się paczkomatami, ale te wielkie machiny zdecydowanie ułatwiły mi życie, zwłaszcza, że jedna stoi niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Teraz robiąc zakupy w internecie, szukam miejsc, w których dostępna jest ta forma doręczna przesyłek. Dostaję sms-a i mogę o każdej porze dnia czy nocy się po nią udać i przede wszystkim uniknąć kolejek na poczcie! Nie muszę również przepraszać sąsiadów za kuriera, który zostawił u nich moją paczkę.  Uwielbiam! I oby w 2015 więcej sklepów internetowych dawało nam możliwość odbioru przesyłek w paczkomacie.

2) Czytnik książek

Swój czytnik Kindle mam już dwa lata. Zwykły i najprostszy, ale kupując go wiedziałam, że chcę urządzenie do czytania e-booków, a nie połączenie kilku innych elektronicznych przyrządów. Od momentu jego zakupu czytam zdecydowanie więcej. Nie przeszkadza mi, że książki nie są "materialne" i nie czuję ich zapachu, wręcz przeciwnie, bo wygodniej mi się czyta. Jest genialny, bo mogę mieć mnóstwo książek przy sobie. Nie męczą mi się oczy, bo ekran nie świeci jak w tabletach. Bateria starcza na bardzo długo. Nie mam z nim żadnych problemów, z wyjątkiem dwóch momentów, w których Kindle zawiesił się tak, że nie dało się go w ogóle włączyć. Próbowałam przez kilka dni i myślałam, że będę musiała wymienić go na nowszy model. Wtedy w cudownych okolicznościach ożywał. Ale i tak uważam, że dwa zawieszenia na dwa lata użytkowania to niewiele. Jeżeli jeszcze zastanawiacie się nad zakupem czytnika (niekoniecznie Kindle), to mogę Wam powiedzieć jedno: nie ma się nad czym zastanawiać! Świetne urządzonko dla miłośników czytania.

3) Szczotka obrotowa Rowenta

Jeszcze tego nie wiecie, ale przyznam się - jestem totalnie upośledzone jeżeli chodzi o modelowanie włosów przy pomocy okrągłej szczotki i suszarki. Nie umiem tego ogarnąć! Nic a nic! Totalne beztalencie. Dlatego jakieś 1,5 roku temu poszłam na łatwiznę i kupiłam szczotkę obrotową. Trafiła mi się akurat z Rowenty, bo szczerze powiedziawszy w sklepie, w którym kupowałam nie było za dużego wyboru, a ta była najtańsza, z tych które posiadały interesujące mnie końcówki: dwie szczotki o różnych grubościach. Teraz mogę zdecydowanie powiedzieć, że to urządzenie odmieniło wygląd mojej fryzury. Włosy mam wymodelowane i ładnie lśniące. Wyglądam jakbym przed pracą chodziła do fryzjera. Zdecydowanie polecam osobą, które tak jak ja mają problemy z modelowaniem włosów.

4) Azjatyckie kremy BB

Jestem ich miłośniczką odkąd odkryłam e-baya (czyli od jakiś 3 lat). Zdecydowanie. Chociaż z nimi jest tak jak z innymi produktami - trzeba znaleźć odpowiedni dla siebie. Przetestowałam ich już mnóstwo i dalej testuję. W 2014 moim zdecydowanym ulubieńcem był krem dr Gowoonsesang Brightening Balm, który już wykończyłam i teraz czekam na przesyłkę z Korei Południowej. Bardzo również polubiłam inne np.: Skin 79 Intense Classic Balm oraz Missha Perfect Cover.
Czemu jestem miłośnikiem azjatyckich kremów BB? A bo nieskromnie powiem, że ładnie w nich wyglądam :P a tak na serio, to dlatego, że dają bardzo dobre krycie, wyglądają naturalnie na twarzy, a skóra jest promienna. Dalej mam w swojej kosmetyczce klasyczne podkłady na tzw. specjalne okazje, ale na co dzień lepiej używa mi się BB kremów.

5) Szczoteczka soniczna do twarzy Belissma


Napisałam na jej temat post pochwalny  TUTAJ i chyba za dużo nie muszę dodawać. Zdecydowanie szczoteczka zrewolucjonizowała moją pielęgnację twarz. Nie mam porównania z hitową szczoteczką Clarisonic, ale ta (która przede wszystkim jest dużo tańsza) sprawdza się znakomicie.

6) Baza pod cienie Urban Decay


Wspominałam już o niej w ulubieńcach listopada i zdecydowanie mogę powiedzieć, że jest to odkrycie tego roku. Długo się na nią czaiłam, kupowałam inne, tańsze bazy. Niestety  do końca się nie sprawdzały na moich tłustych powiekach. Baza z Urban Decay sprawiła,że makijaż moich oczu utrzymuje się w nienagannym stanie cały dzień! Wybawienie!

7) Olej marula


Kolejny produkt, któremu poświęciłam osobny wpis pochwalny TUTAJ. Zdecydowanie najlepszy olej jaki do tej pory używałam. Moja buteleczka zbliża się ku końcowi i wiem, że zdecydowanie wrócę do niego, jak zużyję inny polecany ostatnio olej w blogosferze, który teraz czeka grzecznie na swoją kolej. A olej marula uwielbiam za nawilżenie, brak wyczuwalnego zapachu oraz tego, że jest bardzo lekki. Jak to się mówi "cud, miód i orzeszki"!

8) Serum - olejek odmładzający z retinolem 1% i złotem, Biochemia Urody

Nie pisałam jeszcze o tym serum,choć używam go od jakiegoś czasu. Ale chciałam dać mu chwilę, żeby zobaczyć czy rzeczywiście działa. Teraz mogę Wam powiedzieć, że tak, działa i to bardzo dobrze. Dzięki niemu moja skóra jest bardziej nawilżona (również pod oczami, bo tam też nakładam to serum), przebarwienia, blizny potrądzikowe i również moje pory się zmniejszyły. Widzę dużo plusów i na pewno poświęcę temu produktowi osoby post.

9) Zielona herbata


W 2014 całkowicie przestawiłam się na zieloną herbatę, zrezygnowałam z owocowych i czarnych oraz cukru. Dziś mogę powiedzieć, że jest to napój bogów. Nie wyobrażam sobie dnia bez kubka ciepłej, zielonej herbaty. Zdecydowany ulubieniec nad ulubieńcami!


10) Smartfon 
Źródło: http://www.skinomi.com

W tym roku kupiłam swój pierwszy smartfon (tak możecie się śmiać). Wcześniej byłam przekonana, że telefon ma dzwonić, a klawisze w telefonie są najważniejsze. Kiedy skończyła mi się umowa i wybrałam się do salonu okazało się, że 99% oferowanych telefonów to właśnie smartfony, a pozostała reszta to telefony z dużymi klawiszami dla osób starszych. Myślałam, dumałam w końcu zdecydowałam się na pierwszego smartfona Sony Xperia. No i przepadłam :P Teraz zastanawiam się jak mogłam bez telefony tego typu egzystować. Ilość różnych aplikacji, które jakby nie było bardzo ułatwiają życie jest niesamowita. Nawet zwykła aplikacja latarki nie raz uratowała mi życie. No i oczywiście dostęp o internetu, kiedy tylko mam na to ochotę. Smartfon to zdecydowanie odkrycie roku 2014!



I na tym kończę posumowanie roku 2014. Powiem Wam szczerze, że trudno mi było wyłuskać swoją złotą 10, bo rzeczy, które mnie zachwyciły było zdecydowanie więcej. A nie chciałam Wam prezentować kilkadziesiąt produktów :P bo byście się zanudziły. Zresztą i tak się rozpisałam :) Długo myślałam nad tym postem i tym co się w nim znajdzie, ale mam nadzieję, że Wam się podobało :)

A co Was urzekło w 2014 roku?