piątek, 15 sierpnia 2014

Pilnikiem po stopach - recenzja Elektronicznego pilnika do stóp Hornhaut - Entferner, Fuss Wohl, Rossmann oraz moje sposoby na gładkie stopy

Cześć Wam  :)


Jakiś czas temu w internecie pełno było recenzji elektronicznego pilnika do stóp firmy Scholl. Byłam bardzo zaciekawiona tym wynalazkiem zwłaszcza, że nie lubię wykonywać pedicure. Kiedy dowiedziałam się o pilniku, to pomyślałam, że teraz miałabym coś co ułatwiłoby mi  ten nieprzyjemny (dla mnie) zabieg. Jednak jak się okazało cena samego urządzenia i wkładów wymiennych okazała się zaporowa.

Wtedy zaczęłam szukać zamienników. Tańszych. Przeczesałam zagłębia internetu i odkryłam, że Rossmann wprowadza do sprzedaży elektroniczny pilnik ze swojej marki Fusswohl, który jest połowę (!) tańszy od tego z Scholla. Oczywiście musiałam się go naszukać, bo znajdywałam w dostępnych mi sklepach tylko zawieszkę z ceną. Ale w końcu udało się. Stałam się posiadaczką urządzenia, które miało sprawić, że w krótkim czasie moje stopy staną się stopami jak z reklamy. Czy tak rzeczywiście się stało?



Przejdźmy do konkretów. Urządzenie kosztowało 69,99 zł i mamy na nie 24 miesiące gwarancji (oczywiście zatrzymajcie paragon!). W zestawie dostajemy: 

  • samo urządzenie,
  • dwie baterie alkaliczne AA,
  • pędzelek do oczyszczania,
  • dwie nakładki do pilnikowania stóp (żółta i niebieska).



Kształt urządzenia jest jak najbardziej ok. Wygodnie się trzyma, nie wyślizguje z rąk. Do jego wyglądu również nie mam zastrzeżeń. Jedynie mogę się przyczepić do głośnej pracy, bo daje czadu jak traktor :)



Tak jak pisałam w zestawie znajdują się dwie końcówki: żółta i niebieska. Pierwsza z nich jest delikatniejsza i służy do miejsc, w których nie mamy mocnego zrogowacenia. Druga- zdecydowanie mocniejsza, ma nam pomóc w usunięciu poważniejszych zgrubień. Końcówki oczywiście są wymienne i można je dokupić w Rossmannie. Pakowane są po dwie sztuki (dwie żółte lub dwie niebieskie, nie ma zestawów mieszanych) i kosztuję ok 20 zł.


Nakładki wymienia się bez problemu. Aby zdjąć końcówkę należy przycisnąć biały guzik z tyłu urządzenia (widoczny na zdjęciu powyżej). Poniżej znajduje się miejsce, w którym wkłada się baterie.


No i też samo działanie… Próbowałam używać tego pilnika na wcześniej wymoczone stopy i suche. Mam wrażenie, że bardziej ściera kiedy stopy są suche (chociaż w tym przypadku bardziej pyli nasz usunięty naskórek). Skuteczniejsza była dla mnie końcówka niebieska, która lepiej radziła sobie z moim zrogowaciałym naskórkiem. Kiedy używałam żółtej to miałam wrażenie, że się tylko miziam po stopach i nic się nie dzieje. 

Ale czy po zabiegu moje stopy były idealne? Nie. Niestety. Pokładałam wielkie nadzieje w tym urządzeniu, które bardzo szybko się rozpłynęły. Sądzę, że taki pilnik sprawdzi się u osób, które nie mają za dużo problemów ze stopami. Ja niestety do nich nie należę. Moja skóra dość szybko rogowacieje, często pojawiają się odciski. Elektryczny pilnik sobie z tym nie radzi. Stwierdzam więc, że nie dla mnie takie wynalazki. Niestety...

W związku z tym powróciłam z podkulonym ogonem do dwóch tarek, które do tej pory stosowałam. Owszem muszę trochę się namachać rękami, ale za to efekt jest zdecydowanie lepszy.


Pierwsza nich jest tarka do usuwania zrogowaceń z marki Scholl. Ma dwie powierzchnie: jedną, która ma usuwać zrogowacenia, a druga służącą do wygładzania stóp. Kupiłam ją parę lat temu i z tego co pamiętam to kosztowała ok 20 zł. Do tej pory sprawuje się bez zarzutów. Po każdym użyciu ją myję i dezynfekuję alkoholem. Używam tylko części, która jest gruboziarnista.


 Do wygładzenia stóp używam czegoś innego, a mianowicie pilnika do stóp z Fusswohl. Świetnie się sprawdza i kosztuje niewiele. Jest łatwy w utrzymaniu czystości. Również ma dwie strony drobno i gruboziarnistą. Kosztuje ok. 4-5 zł.



Jakie Wy macie sposoby na pozbycie się niechcianych zrogowaceń na stopach?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz :)