Cześć Wam :)
Ostatnio robiąc porządki, przypomniałam sobie o kilku bublach, które niepotrzebnie się kurzyły. Chciałabym się już ich pozbyć, ale wcześniej stwierdziłam, że ostrzegę Was przed kosmetykami, które niekoniecznie są dobre. Zapraszam :)
1) Odżywka do włosów w spray "Świeżość bawełny", Schauma
Potrzebowałam czegoś, co pomogłoby mi rozczesać włosy, które po umyciu są w formie jednego, wielkiego kołtuna. Wybór padł na tą odżywkę, bo: po pierwsze przeznaczona była do włosów przetłuszczających się, a po drugie skusił mnie przepiękny zapach, który jest jedynym plusem tej odżywki.
Używając tego produktu miałam wrażenie, że spryskuję je tylko pachnącą wodą. Odżywka nie robiła nic z moimi włosami: ani nie pomagała ich rozczesać, ani nie odżywiała. Jedynie do czego się przyczyniła to przetłuszczanie. Okropnie przeciążała mi włosy. Po krótkim czasie od jej zastosowania wyglądałam jakbym wytarzała głowę w oleju... Jedynym jej plusem to tak jak wspomniałam wcześniej - zapach: świeżego i czystego prania. Zużyję ją chyba jako odświeżacz powietrza, bo do włosów się nie nadaje...
2) Cień w kremie "The One" w odcieniu Beige Pearl, Oriflame
Ciągle szukam cienia w kremie w odcieniu szampana, który sprawdziłby się na moich tłustych powiekach. Ten jako kolejny oblał egzamin. Zbierał się w załamaniu praktycznie od razu po aplikacji. Dodatkowo jest słabo napigmentowany i dawał efekt tylko lekkiej mgiełki, a nie o taki mi chodziło. Oprócz tego jest strasznie suchy i tępy w konsystencji. Ciężko się z nim pracuje. W ogóle nie przypadł mi do gustu.
3) Ideal Flawless CC Colour Corrector Cream, Avon
Nie mam pojęcia co firma Avon miała na myśli tworząc ten produkt. Kolor ma owszem całkiem przyzwoity, ale po roztarciu go na twarzy całkowicie się traci. Nic nie zakrywa, nic nie ukrywa, nic nie robi. Nie nawilża mi skóry, a miał to robić. Nie wyrównywał kolorytu, a miał to robić. Po co komuś produkt, który nic ze sobą nie wnosi? Na szczęście kupiłam tylko próbkę...
4) Baza pod cienie "Eye Do I", Miyo
Przed zakupem bazy Urban Decay, kupiłam w osiedlowej drogerii właśnie bazę z Miyo. Potrzebowałam czegoś na już, bo poprzednią bazę z Kobo musiałam wyrzucić, a moje powieki potrzebują czegoś co przytrzyma cienie na miejscu. Kiedyś czytałam kilka pozytywnych opinii na temat tego produktu i pokładałam w nim wiele nadziei. Niestety nie zostały one spełnione. Baza nie przedłużała jakoś spektakularnie mojego makijażu oka. Produkt jest dość tępy w swojej konsystencji i niestety utrudnia to jego aplikację. Baza bowiem nie nakłada się równomiernie, przez co również cienie nie wyglądają ładnie. Tak samo zachowywała się moja baza z Kobo, która podeschła przez zakrętkę, która nie dała się domknąć. Zastanawiam się czy trafiłam na felerny produkt czy ktoś już wcześniej z drogerii mój egzemplarz otworzył i baza zdążyła stracić swoje właściwości. W każdym bądź razie zraziłam się do tego produktu.
A Wy "odkryłyście" ostatnio jakieś buble?
Nie miałam żadnego z tych produktów i po takich recenzjach raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuń